...koklusz i gradobicie...


Autor: magrat
22 czerwca 2004, 20:26



- byłam w nowym, prawie wykończonym mieszkanku znajomego konkubinatu - Ewy Ż. i Mateusza P. - świetne miejsce, tuż koło Wrocławia, wygodny dojazd, dwupiętrowy, ładny budyneczek łazienka - ful wypas. Cieszę się z tego ich szczęścia i nawet czuję delikatne dźganie zazdrości... Tylko czy opłaca się kupować jednopokojowe mieszkanie za 95 tysięcy peelen i spłacać raty przez następne 15 lat...?

- rodzice wypoczywają od ponad tygodnia w "mojej" Hiszpanii - dla nich słońce, dla nich hiszpańskie wino, architektura Gaudiego, ciepłe morze - no wino to jeszcze da się jeszcze załatwić, ale tak poza tym, to reszta poza zasięgiem - ehh...

- mój brat zdecydował się na małą prowokację i postanowił upodobnić się do członka Hiszpańskiej Inkwizycji (fryzurę odpowiednią - przypominam - już mu zafundowałam). W książce do historii powszechnej miałam tylko fajne zdjęcie kardynała Richelieu - powiedział, że też styknie - teraz ma już brudkę w szpic, i zapuszcza wąsik. Poza tym złamał mały palec u nogi, do czego się lekutko przyczyniłam.

- w trójce własnie powiedzieli, że clubbing to teraz jest już passe.

- w końcu widziałam się z Klaudią - cieszę się z tego spotkania, tylko z nią tak mogę porozmawiać o polityce, psychologii i socjologii. Zrobiłam nam cappuccino, potem czekoladę na gorąco, przyniosłam ciasteczka i rozmawiłyśmy o życiu i śmierci i takich tam innych...

- jestem blada (z domu wychodzę tylko po bułki i do biblioteki - ciekawe kiedy ludzie zaczną się pytać, czy nie chcę czasami usiąść, bo słabo wyglądam), zmęczona, zniechęcona, wypompowana, rozładowana, przybita, zrezygnowana, smutna, niewidząca_perspektyw, nie_mająca_czasu_na_przyjemności, zła_na_siebie i w ogóle jest mi wstyd - zawaliłam egzamin i to po ostatnim pytaniu, po usłyszeniu którego stwierdziłam - jest! - no to mam zdane... Niestety pan był zbyt dociekliwy, a potem jeszcze rzucił betonowe koło ratunkowe - poprawka za tydzień.

- mój mózg ma zdecydowanie ograniczoną pojemność, którą właśnie chyba przekroczyłam - zaczynają sie zapalać wszystkie czerwone lampki kontrolne - nadchodzi totalny kataklizm...

- rozpaczliwie potrzebuję wakacji...

- a... no i jeszcze (prócz calej listy innych zachcianek) na koncert Massive Attacku chcę!!! Może ktoś z blogowiczów w Gdyni pomieszkuje czasem, albo się do niej wybiera...? :>
 

Myje-Gary
30 czerwca 2004
Już chyba po wsiem?? =).
Magrat - w chwilowym oderwaniu s
28 czerwca 2004
Ojej, ojej - jak to miło, że się nad mną ulitowaliście i mnie pożałowaliście. (to ten, od pana dociekliwego - z historii nowożytnej powszechnej - a prof. M. to nawet polubiłam :) za to 4, i nawet nie nakrzyczal za to że podpowiadałam ;) Właśnie jestem po egzaminie - na całe i ekstatyczne szczęście... chociaż z nóg padam, bo 2 godzny snu i 20 nauki to jednak dawka szokowa dla mojego wymizerowanego organizmu. A jutro znów reformacje, konfederacje, sejmiki, ukazy, prikazy, powstania, wojny, pokoje, traktaty, sejmiki, układy, pretensje do tronu, królowie, bękarci, wojny, bitwy, reformy... - a szara masa wycieka już nie tylko uszami... - buziaki :*
26 czerwca 2004
...to może ja tez do tych Włoch pojadę, bo z samooceną to u mnie ostatnio kiepsko ...
Myje-Gary
26 czerwca 2004
Maniana.Maniana!! Biedactwo.Mnie też tak fajnie mózg wyciekał dziurkami- o nos mi chodzi.A ten zawalony egzamin z czego?
solei
26 czerwca 2004
ałć! i jeszcze tydzień Ci został?.....euch! trzymam kciuki! :-)) ps. dobrze, że poprawka nie we wrześniu :-)
moje_antidotum
26 czerwca 2004
A ja wakacje mam, ale pogoda za bardzo nie sprzyja i jakos cierpie na brak konkretnych planow na wypoczynek.
25 czerwca 2004
A jeśli ktoś ma willę w na popołudniu Francji tudzież mały zamek to ja dam się zaprosić :)
25 czerwca 2004
glowa do gory, bedzie dobrze. zawsze musi byc troche bolu zeby pozniej mozna bylo pelniej docenic szczescie, czyli wakacje, choc nie tylko bo odnosi sie to do wiekszosci rzeczy jakie nas spotykaja. a jesli mialabys ochote pogadac o polityce, psychologii i socjologii to zapraszam na gg ( 5014450 ). pozdrawiam.
23 czerwca 2004
->Naamah -dokładnie! Włochy to najlepszy sposób na dowartościowanie się, też zawsze wracałam stamtąd jakaś taka pewniejsza siebie i z doładowanymi akumulatorami :D -> Carnation - Egipt też ewentualnie może być ;) -> Evelio - ehh... no to tym bardziej nżałuje że nie mieszkasz w Gdyni, bo te rozmowy o psychologii innych takich tam zakończonych na -ii - to fajne są takie... :)
evelio
22 czerwca 2004
niestety w Gdyni nie pomieszkuje, ale uwierz mi, ze gdyby tak bylo, to mialabys miejsce na 100%...ze mna o psychologii tez mozna porozmawiac:) nosek do gory...wakacje tuz tuz...a dociekliwemu pokazesz za tydzien na co Cie stac i zeby spadal na bambus:)
22 czerwca 2004
A ja chcialabym wyjechac gdziekolwiek, nie musi to byc hiszpania, moze byc egipt :))) Aj, trzeba wyjsc troche na sloneczko, posiedziec, poopalac sie ooo, bedziesz miala upragniona hiszpanie :)Mam nadzieje ze uda ci sie zaliczyc ta poprawke za tydzien. Bedzie dobrze!!
22 czerwca 2004
Bo teraz trendy jest homing czy jak mu tam - czyli spędzając czas w domu, jesteś na czasie ;) A ja do Włoch chciałabym jeszcze raz pojechać - tam mi strasznie skakała samoocena, bo niemalze każdy napotkany facet wykrzykiwał pod moim adresem komplementy, które rozumiałam tylko fragmentarycznie, ale i tak były cudowne (i to nic, ze oni tak krzyczą za każdą, nawet wyjątkowo nieatrakcyjną kobietą - udajmy, że wcale tak nie jest ;)) Niedługo będziesz miała wakacje!
22 czerwca 2004
Hmm.. Lloret de Mar - muszę w takim razie zapamiętać, bo ja to Hiszpanię tylko z tv i zdjęć znajomych znam... A co do rodzicielskiej wyprawy to miała dosyć rozległy zasięg - prócz Barcelony to jeszcze Andora, Madryt i jakieś inne miejscowości o których niepamiętam, gdyż nieprzytomna byłam przeokrutnie, jak mnie o szczegółach informowali...
22 czerwca 2004
Gaudi ?! Barcelona znaczy się ! Coś mi się zdaje, że do Lloret de Mar się wybrali (tzn. to jedyna Hiszpania jaką znam, ale mogę spokojnie polecić). Co zaś do clubbingu to ja od początku wiedziałem, że to nie ma przyszłości !

Dodaj komentarz